Tomasz Urbaś Tomasz Urbaś
836
BLOG

Wystąpić z Unii Europejskiej?

Tomasz Urbaś Tomasz Urbaś Gospodarka Obserwuj notkę 4

Artykuł z portalu mPolska24.pl

Kryzys Unii Europejskiej generalnie wywołuje dwie reakcje. Euroentuzjaści nawołują do jak najszybszej i jak najgłębszej integracji. Eurosceptycy głoszą konieczność wystąpienia z Unii.

Wśród entuzjastów Unii nie ma jednolitości poglądów na temat szczegółów zakresu i formy integracji. Dominuje stanowisko utrzymania status quo wywołane strachem o opinię publiczną na temat łączenia się z chorym człowiekiem świata. W miarę jak unijni biurokraci ujawniają skalę kolapsu finansowego Unii u Polskich integratorów pojawiają się krople zimnego potu, czy Unia nie wypije za dużo naszej świeżej krwi. Do gigantycznych problemów spekulujących zachodnich banków komercyjnych (na kroplówkach z budżetów publicznych i z banków centralnych), groźbie plajty całych państw, ostatnio dołączyły problemy z płynnością prowadzące paradoksalnie do… deficytu budżetowego Unii Europejskiej walczącej o zdrowie finansów publicznych krajów członkowskich.

Mimo takich zagrożeń pojawiają się głosy, aby szybciutko wdepnąć w Unię głębiej. Okazją do tej nagonki jest straszenie krajów członkowskich Europą dwóch prędkości. Najnowszą formą takiej presji jest koncepcja osobnego budżetu strefy europopieranego przez liderów integracji Niemcy i Francję. Kraje, które przyjęły euro mają mieć osobne wpływy i wydatki budżetowe, co może zniwelować ich transfery do krajów nie mających wspólnej waluty. Euroentuzjaści grożą stratami finansowymi Polski, która na papierze była w bieżącej perspektywie budżetowej Unii 2007-2013 wielkim beneficjentem pomocy.

Na razie oficjalnie podtrzymuje się tezę, że w latach 2014-2020 mamy szansę na blisko 75 mld euro. Walka płatników netto o oszczędności budżetowe w Unii oraz nowy system budżetowy mogą uszczuplić te środki do poziomu ok. 60 mld euro. W poprzedniej perspektywie 2007-2013 tylko na politykę spójności, rolnictwo i rybołówstwo przewidziano dla Polski ok. 82 mld euro. W konsekwencji nawet bez decyzji w sprawie systemu budżetowego środki dla Polski już uległy poważnemu zmniejszeniu. To wręcz wymusza porównanie transferów do Polski z naszymi wpłatami.

Wpłaty Polski do unijnego budżetu to: składka, udział w VAT, cłach oraz opłatach rolnych i cukrowych. Składka Polski do Unii wynosi 1 % Produktu Narodowego Brutto. W latach 2014-2020 PNB Polski szacunkowo wyniesie średniorocznie ok. 390 mld euro, co zrodzi obowiązek płatności składki w latach 2014-2020 w wysokości ok. 27 mld euro. Pozostałe wpłaty to szacunkowo ok. 41 % składki i wyniosą ok. 11 mld euro. Łącznie Polska wpłaci Brukseli ok. 38 mld euro (ok. 1000 euro za każdego Polaka).

Przycinając urzędowy optymizm komisarza Lewandowskiego (pamiętacie jego buńczuczne zapowiedzi 300 mld zł dla Polski?) w latach 2014-2020 polskie wpłaty do budżetu Unii mogą  wynieść ok. 60 % transferów z Brukseli, gdy średnio w latach 2004-2012 wynosiły ok. 35 % transferów. Z uwagi na kryzys finansowy w strefie euro perspektywa budżetowa 2014-2020 może być ostatnią w której Polska jest beneficjentem netto środków z Unii. Po 2020 r. Polska może stać się płatnikiem netto.

Pogłębianie integracji europejskiej w perspektywie kilku lat może stać się budżetowo nieopłacalne nawet z oficjalnego punktu widzenia. Nieoficjalnie opłacalność jest już obecnie pod wielkim znakiem zapytania. Euroentuzjaści milczą, że europejska pomoc została cichaczem wytransferowana na spekulacyjne zakupy obligacji niemieckich i francuskich, a Polakom w zamian dodrukowano złotego, czego efektem są wysokie ceny i niskie realne wynagrodzenia („Polska na kursie do Hiszpanii i Grecji”).

Polacy odnoszą korzyści z wolności podejmowania pracy, osiedlania się i handlu w Unii Europejskiej. Wolność przepływu kapitału jest nadużywana do destabilizowania systemu gospodarczego przez międzynarodowych spekulantów zasilanych emisją euro i dolarów przez zachodnie banki centralne. Szanse na eurobudżetowe korzyści są coraz bardziej iluzoryczne, a ściślejsza integracja sprowadza się do zrzutki na bankrutujące banki i rządy. Nie do takiej Unii wstępowaliśmy.

Czas powiedzieć STOP.

Chrońmy wolności dzięki, którym odnosimy korzyści. Chrońmy Polaków przed cwaniakami, którzy uczynili z światowego systemu gospodarczego kasyno gry i naćpani pustym pieniądzem naigrywają się z zasad uczciwej konkurencji. Wprowadźmy ograniczenia w transgranicznych przepływach kapitału np. takie jakie mieliśmy w latach 90-tych XX wieku lub takie jakimi posługują się Chińczycy. Uprzejmie podziękujmy za propozycje ratowania zbankrutowanych banków i rządów składane przez Niemcy i Francję. Niech naważone przez siebie piwo wypiją sami. Ewentualnie wspomóżmy ich radami jak zaciskać pasa.

________________________

Autor, specjalista finansów i bankowości, jest jednym z kilku ekonomistów, którzy ostrzegali o grożącej drugiej fali kryzysu, która uderzy w Polskę.

Swoje przewidywania publikuje od 2009 r. w formie bloga, zapewniając każdemu możliwość weryfikacji sądów.

Autor konsultuje praktyków życia gospodarczego w sprawach kryzysu postrzeganego jako zagrożenie, ale i szansa. Uczestniczy w spotkaniach publicznych i niepublicznych.

Urodzony w 1970 w Gdyni. Żonaty, ojciec trzech synów. Absolwent Finansów i Bankowości Uniwersytetu Gdańskiego. Specjalista prawa nieruchomości. Od 1998 wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości. Nagrody i wyróżnienia: 1987 finalista Olimpiady Fizycznej 1993 Nagroda rektora UG II stopnia 1994 Nagroda rektora UG I stopnia 1995 I lokata ukończenia studiów na UG 1995 wyróżnienie w konkursie „Rzeczpospolitej” oraz Coopers & Lybrands na artykuł o kierunkach rozwoju gospodarki polskiej do 2005. Miłośnik książek, nauk ścisłych i historii.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka