Tomasz Urbaś Tomasz Urbaś
2535
BLOG

Wielkie polowanie

Tomasz Urbaś Tomasz Urbaś Polityka Obserwuj notkę 40

Ponad rok temu w artykule „Smocze tajemnice” analizowaliśmy gospodarkę światowej „lokomotywy” ożywienia – Chin. Oficjalnie gospodarka chińska rozwija się w oszałamiającym tempie. Światowy kryzys gospodarczy oficjalne doprowadził jedynie do zwolnienia dynamiki PKB o kilka punktów procentowych do poziomu rzędu 9 % rocznie.

Przyglądając się szeregu oficjalnym danym ekonomicznym – od rachunków narodowych, po dane monetarne i produkcję stwierdziliśmy, że dane te najprawdopodobniej są wzajemnie sprzeczne. Wysunęliśmy przypuszczenie, że w wyniku kryzysu gospodarczego w Chinach „realny PKB mógł spaść nawet o 5-15 % w skali rocznej”.

Po upływie roku mamy okazję zweryfikować nasze przypuszczenia.

W 2007 r. ambasador Stanów Zjednoczonych w Chinach podejmował Li Keqianga, który w 2008 r. został wicepremierem Chin. Ambasador zrelacjonował spotkanie w depeszy do Sekretarza Stanu.

 

Li z wykształcenia jest prawnikiem i doktorem ekonomii na Uniwersytecie Pekińskim. W czasie rozmowy chiński polityk oświadczył, że dane o chińskim PKB są nierzetelne. A on sam posługuje się dla oceny sytuacji gospodarczej danymi o produkcji energii elektrycznej, kolejowych przewozach towarowych oraz o kreacji kredytu.

Ocena Li Keqinaga została upubliczniona w wyniku przecieku (Wikileaks) i jest na tyle poważna, że zajęła się nią prasa głównego nurtu. W artykule z 6 grudnia 2010 r. The Wall Street Journal przytacza poglądy Li oraz wzmiankuje o rozbieżnościach pomiędzy szacunkami PKB w Chinach na szczeblu krajowym oraz lokalnym. Władze lokalne podpompowują na papierze swoje osiągnięcia, aby zadowolić władze centralne. Rozbieżność w połowie 2009 r. sięgnęła 10 % PKB i wzbudziła konsternację ekonomistów. Problemy z szacunkami zostały potwierdzone we wrześniu 2010 r. przez Narodowe Biuro Statystyki Chin. NBS zapowiedziało poprawę.

Dyskusja o chińskich statystykach nie jest wyłącznie dyskusją akademicką. Jeżeli mamy rację, to recesja w Chinach o takiej skali jak szacujemy musi mieć doniosłe konsekwencje społeczne i ekonomiczne. I nie chodzi wyłącznie o ułudę, że Chiny pociągną do góry zbankrutowane gospodarki zachodnie. Tąpnięcie musi mieć konsekwencje np. co do bezrobotnych. Oficjalna stopa bezrobocia w Chinach wynosiła ok. 4-5 %. Wynosiła. W marcu 2010 r. premier Wen Jiabao miedzy wierszami ujawnił, że bezrobotnych w Chinach jest 200 mln osób. We wrześniu 2010 r. władze chińskie potwierdziły, że stopa bezrobocia wynosi 22 %. Bez pracy pozostaje obecnie 220 mln ludzi.

Skala faktycznego bezrobocia w Chinach rodzi pytanie o stabilność polityczną najludniejszego państwa świata. Sytuacja gospodarcza w Chinach jest tak zła, że komunistyczne władze chińskie nie mogą upatrywać w postępie ekonomicznym gwarancji utrzymania władzy. Jest tak zła, jak w czasie Wielkiego Kryzysu w Niemczech... Zwiększa to prawdopodobieństwo skorzystania z innej formy ugruntowania władzy. Wojny. Z punktu widzenia egoistycznego interesu partii komunistycznej wojna umożliwi: wykreowanie popytu w zmobilizowanej centralnie kierowanej gospodarce, zmniejszenie przeludnienia na skutek strat ludzkich, rozszerzenie władztwa chińskiego na nowe przestrzenie życiowe. W „Sumie wszystkich strachów” nakreśliliśmy dwa przypuszczalne kierunki chińskiej ekspansji: stepowy w celu podboju Azji Centralnej i Syberii oraz Bliskowschodni. Uważamy również („Polska w potrzasku”), że geopolityczna gra Stanów Zjednoczonych wokół Chin ma na celu doprowadzenie do wybuchu wojny, która pozostaje jedynym remedium również dla wszystkich nieudaczników rządzących na zachodzie.

Pieśń "Kiedy zbliża się wojna" Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza

A w Polsce wsi spokojna, wsi wesoła? Nie. Władze polskie konsekwentnie prowadzą Polskę do udziału w coraz bardziej prawdopodobnej wojnie. W XXI w. zintensyfikowały przygotowania mobilizacyjne. Wszystkie ekipy od prawa do lewa konsekwentnie wprowadzały akty normatywne na wypadek wojny lub katastrofy naturalnej. Czyniły to bez ujawnionego zagrożenia. Ale nieraz coś się wymsknie. „Jeśli mamy razem iść na wielkie polowanie, to najpierw musimy mieć pewność, że nasz dom, nasze kobiety, nasze dzieci są bezpieczne.” Gdzież to wybiera się „hrabia” razem z Amerykanami? Czy planuje syjonistyczny i sunnicki napad na szyicki, broniony przez Chiny Iran, być może namawiany do tego przez małżonkę, która konsekwentnie ukrywała przed opinią publiczną swoje korzenie? Czy wyprawa ma być dalsza i sięgać południowych granic Syberii, których Polacy mają bronić według wypowiedzi Anny Applebaum małżonki Radosława Sikorskiego? Dlaczego mówi o jego „wielkiej” skali? Dlaczego mężczyźni Polacy mają opuścić swoje domy pozostawiając kobiety i dzieci? Czy „hrabia” myśliwy pojedzie na to „polowanie” wraz z synami…?

Urodzony w 1970 w Gdyni. Żonaty, ojciec trzech synów. Absolwent Finansów i Bankowości Uniwersytetu Gdańskiego. Specjalista prawa nieruchomości. Od 1998 wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości. Nagrody i wyróżnienia: 1987 finalista Olimpiady Fizycznej 1993 Nagroda rektora UG II stopnia 1994 Nagroda rektora UG I stopnia 1995 I lokata ukończenia studiów na UG 1995 wyróżnienie w konkursie „Rzeczpospolitej” oraz Coopers & Lybrands na artykuł o kierunkach rozwoju gospodarki polskiej do 2005. Miłośnik książek, nauk ścisłych i historii.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka